Ku przestrodze wszystkich niechronionych uczestników ruchu drogowego, choć pewnie nie tylko…

„Idąc dzisiaj wcześnie rano do pracy wstąpiłem na stację paliw BP, żeby zrobić małe zakupy. Potem, chcąc dotrzeć na przystanek (al. Piłsudskiego-os. Pionierów, kier. UM – przyp. aut.), przeszedłem przez jeden pas jezdni. Stanąłem na „wysepce”. Patrząc w prawo zauważyłem samochód osobowy, a za nim, w pewnej odległości, pędzącego z dużą prędkością TIR-a. Osobówka zatrzymała się przed przejściem, natomiast kierowca TIR-a, widząc, co się dzieje, zaczął gwałtownie hamować. Cały samochód, ale najbardziej chyba naczepę, zarzucało w prawo i lewo po dwóch pasach jezdni. Już w myślach widziałem, jak TIR uderza w osobówkę, a ona leci na mnie z impetem. Już myślałem o ucieczce z tamtego miejsca… Ale po paru sekundach ciężarówka z piskiem opon zatrzymała się przed przejściem dla pieszych” – czytamy w mailu przesłanym na adres naszej redakcji.
„Człowiek wychodzi z domu zdrowy i nie wie, czy w ogóle wróci cały. Jednym słowem, nie znamy dnia ani godziny” – kończy nasz Czytelnik.
Jak to czytałem to czułem dreszcze ! No , emocje jak na grzybobraniu !
starzy kierowcy odeszli na emerytury lub do wieczności a młodzi boja się odpowiedzialności i solidności i za grosze nie będą pracować na jednego kierowcy zawodowego jest około 10 kontrolujących.
Ma szczęście że popatrzył i widział to co opisuje. Ilu jest takich co włazi wprost pod koła nie myśląc o konsekwencjach. I myśli że jak jest na drodze metr przed autem to te 1,5 i więcej tony stanie w miejscu i rozwinie mu jeszcze czerwony dywan.
Ilu jest takich co pędzą przez przejścia dla pieszych 80/h i więcej
Teraz na TIRy zatrudniają młodych i nieodpowiedzialnych.