
Powiedzieć, że piłkarze GKS Jastrzębie znaleźli się “pod murem”, to nic nie powiedzieć. Po sześciu spotkaniach nasz zespół ma na swoim koncie zero punktów i tylko fatalnej postawie Sandecji Nowy Sącz zawdzięcza, że nie zajmuje ostatniego miejsca w Fortuna I Lidze. W niedzielne popołudnie podopiecznym Pawła Ściebury przyjdzie walczyć na wyjeździe z Górnikiem Łęczna, który – choć jest beniaminkiem – będzie faworytem tego starcia. Przerwać impas będzie niezwykle ciężko, ale… przecież każda seria musi się kiedyś zakończyć. Stawką meczu w Łęcznej są nie tylko punkty. Jeśli jastrzębianie zanotują siódmą porażkę z rzędu, będzie to najgorszy start naszej drużyny od wielu, wielu lat.
Na przestrzeni ostatnich nieco ponad czterech dekad ekipy z Kasztanowej i Harcerskiej notowały paskudne serie na starcie w sezonach 1993/1994 (sześć porażek z rzędu), 1988/1989 (pięć), 2009/2010 i 2001/2002 (cztery). Być może i wcześniej zdarzały się podobne serie, ale jest to raczej mało prawdopodobne, ponieważ w latach sześćdziesiątych i w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych piłkarze Górnika Jastrzębie, Górnika Jas-Mos i GKS Jastrzębie maszerowali w górę polskiego futbolu, więc tak poważny impas byłby im raczej obcy. Dodajmy, że nie pierwszy raz jastrzębscy piłkarze muszą grać wyłącznie na wyjazdach w związku z remontem stadionu. Podobna sytuacja miała miejsce pod koniec lat sześćdziesiątych, gdy renowacji poddany był obiekt przy Kasztanowej (obrócono wówczas boisko o 90 stopni), jednak wtedy nasz zespół podejmował rywali w Godowie. Inne czasy, inna rzeczywistość.
Tak czy inaczej, trener Paweł Ściebura ma o czym myśleć. Ostatnie pięć spotkań zakończyło się wprawdzie porażkami, ale jednobramkowymi, a to oznacza, że mimo wszystko do remisów brakowało niewiele. Dodajmy, że prowadzona przez Ścieburę Skra Częstochowa przed rokiem również notowała dość słaby start, ale potem – gdy już nabrała wiatru w żagle – rozpoczęła marsz w górę tabeli II ligi. Miejmy nadzieję, że i w przypadku GieKSy będzie podobnie.
Dodajmy, że pojedynek w Łęcznej odbędzie się bez udziału kibiców, bowiem miasto to znalazło się z powodu “pandemii” w tzw. czerwonej strefie.
