
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla awansowali do wielkiego finału PlusLigi! Po raz pierwszy od 2010 roku nasz zespół zagra o złoto i już jest pewny występu w Lidze Mistrzów! Podopieczni Andrei Gardiniego zapewnili sobie kwalifikację, pokonując po niezwykle długim, wyczerpującym i emocjonującym boju Vervę Warszawa 3:1 (27:29, 29:27, 25:20, 26:24). MVP zawodów wybrany został Jakub Bucki, którego trener Gardini wprowadził na parkiet w… drugim secie! Ten nasz niesamowity człowiek od zadań specjalnych ponownie udowodnił, jak wielkie znaczenie dla drużyny ma posiadanie tak znakomitego “asa w rękawie”!
Już pierwszy set pokazał, że w środowe popołudnie w Hali Ursynów nikt nie będzie brał jeńców. Zaczęło się wprawdzie od prowadzenia Vervy (7:5), ale niebawem Jastrzębski Węgiel trzy razy z rzędu zgasił na bloku Jana Króla i Igora Grobelnego, co niebawem zmusiło Andreę Anastasiego do zażądania przerwy (7:10). Po pauzie sytuacja zmieniła się o tyle, że tym razem “czapę” od Andrzeja Wrony zaliczył Łukasz Wiśniewski (11:11). W zasadzie do końca seta żadna z ekip nie potrafiła uciec na dystans większy niż dwa oczka. Naszą nadzieję na zwycięstwo mocno podrasował as Jurija Gladyra (18:19), ale potem rozgrywający słabsze zawody Rafał Szymura został zatrzymany na bloku (22:21). Bitwa trwała aż do stanu 27:27, gdy nasz zespół został ewidentnie skrzywdzony przez sędziego. Jakub Popiwczak uratował bowiem piłkę zmierzającą na parkiet i otworzył tym drogę do kontry kolegom, ale… sędziowie przerwali akcję i po challenge’u zaordynowali jej powtórzenie. Powiedzieć, że nasi siatkarze byli wściekli na arbitrów, to nic nie powiedzieć. Takiej soczystej polszczyzny na meczu siatkówki nie było już dawno. Sytuacja wytrąciła podopiecznych Andrei Gardiniego z równowagi na tyle, że po dwóch błędach triumfowali warszawianie.
Drugi set był po prostu szalony. Na początku Jastrzębski Węgiel, rozsierdzony niesprawiedliwością z końcówki poprzedniej odsłony, odjechał gospodarzom na dystans 6:12. Gdy wydawało się, że tę część gry goście szybko rozstrzygną na swoją korzyść, ekipa Andrei Anastasiego zaczęła odrabiać straty. Niebawem Rafał Szymura wyrzucił piłkę w daleki aut (12:15), na co Gardini zareagował żądaniem czasu, w trakcie którego nie ukrywał emocji. Ponieważ jednak Verva kontynuowała pogoń, nasz szkoleniowiec ponownie przerwał grę (15:15), ale tym razem już znacznie spokojniej rozmawiał ze swoimi podopiecznymi. Zarazem Włoch dokonał dwóch kluczowych zmian, wprowadzając na parkiet najpierw Yacine’a Louatiego, a następnie Jakuba Buckiego. Ten drugi wszedł na boisko po “czapie” na słabo dysponowanym Mohamedzie Al Hachdadim (22:19), po czym… ustrzelił asa (22:21). Najwyraźniej to dodało sił naszej drużynie, która zdołała wybronić kilka piłek setowych (Verva prowadziła już 24:21!), a następnie po asie Tomasza Fornala wyrównać na 24:24. Chwilę potem Jakub Bucki zablokował Bartosza Kwolka, a partię zakończył udany atak Fornala.
Wiele wskazuje na to, że właśnie ten moment podłamał gospodarzy. Faktem jest, że podopieczni Andrei Anastasiego wciąż walczyli, ale… jakby bez wiary w powodzenie. W rezultacie trzeci set był jedyną tego dnia partią “bez historii”. Na parkiecie pozostali Bucki i Louati, którzy znakomicie spisali się na bloku. Ten pierwszy wraz z Jurijem Gladyrem założył podwójną “czapę” Kwolkowi (5:6, 5:7), natomiast ten drugi zatrzymał niesamowitego Igora Grobelnego (8:11), a następnie pognębił jeszcze gospodarzy asem (10:15). Tej przewagi Jastrzębski Węgiel już nie oddał, a seta zakończył efektownym “gwoździem” oczywiście Jakub Bucki.
Czwarta odsłona była prawdziwą wojną nerwów i… błędów. Jastrzębianie wyraźnie czuli bliskość finału, a z kolei gospodarze atakowali bardzo ryzykownie, ponieważ nie mieli już nic do stracenia. Niemniej, tylko początek należał do Vervy (8:5), ale po przerwie na żądanie Andrei Gardiniego sytuacja wróciła do normy (12:13). Walka punkt za punkt trwała do stanu 17:18, kiedy to asem dobił rywali Tomasz Fornal, na którego w takich sytuacjach najbardziej liczymy. Wprawdzie chwilę potem niektórzy z naszych graczy najwyraźniej za szybko poczuli się finalistami (dwa szkolne błędy kosztowały nas utratę prowadzenia), ale kolejny czas na żądanie spokojnego niczym w trakcie niedzielnego obiadku u teściowej Gardiniego przywróciły “pomarańczowym” równowagę. Chwilę potem swój błąd odkupił Yacine Louati, a następnie “tryb robota” w ataku uruchomi Jakub Bucki i…
…i rozpoczęła się fiesta! Jastrzębski Węgiel w finale po raz pierwszy od jedenastu lat! Co za początek kwietnia w jastrzębskim sporcie! W bitwie o złoto, która rozpocznie się za tydzień, Jastrzębski Węgiel zagra z lepszym z duetu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Skra Bełchatów. Drugi mecz tej pary odbędzie się w środowy wieczór.
7 kwietnia 2021, Warszawa, 17:30
Verva Warszawa – Jastrzębski Węgiel 1:3 (29:27, 27:29, 20:25, 24:26)
Jastrzębski Węgiel: Wiśniewski, Kampa, Al Hachdadi, Gladyr, Fornal, Szymura, Popiwczak (libero) – Bucki, Kosok, Louati, Tervaportti.
W rywalizacji do dwóch zwycięstw: Jastrzebski Węgiel – Verva Warszawa 2-0
Pingback: “W pełni zasłużyliśmy na finał!” – JasNet
Panowie jesteście wielcy. Trzymać tak dalej, szkoda ze nie możemy na żywo oglądać takie mecze.
Gratulacje za serducho do gry, słoiki odprawione. Hokeiści pokazali drogę do sukcesu, teraz siatkarze sięgają po mistrzostwo, szkoda tylko, że kopacze cisną sie do drugiej ligi.
Gratulacje, szkoda, że znowu kolejny finał jastrzębskiej drużyny nie będziemy oglądać z trybun.
😀
Kasa dla tych Panów. Przekierować od kopaczy z Harcerskiej…
Serdeczne gratulacje, ale najbardziej cieszy utarcie uszu buńczucznej, zadufanej, nie znającej pokory warsiawskiej drużynie, która prawie w każdej przegranej akcji doszukuje się w sposób czasami agresywny błędów drużyny przeciwnej. Swoją drogą sędziowie są bardzo tolerancyjni na zachowania Wojtaszka i Anastasiego. Więc tym bardziej – gratulacje i czekamy na finał.